Forum Dark Side of the MooN Strona Główna Dark Side of the MooN
Znajdujesz się na terenie Sojuszu DSM!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Na wesoło
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 170, 171, 172  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dark Side of the MooN Strona Główna -> Hydepark
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kisielas
Natchniony
Natchniony



Dołączył: 30 Maj 2005
Posty: 530
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 20:54, 13 Paź 2005    Temat postu:

Orkiestra kościelna na Górnym Śląsku, dyrygent pyta się:
- Zymbalisten vertig?
- Ja, ja naturlich.
- Puzon vertig?
- Ja.
- Trompette vertig?
- Ja.
- Also, eins, zwei, drei:
- "Boże, coś Polskę..."



Blondynka bierze udział w telewizyjnym quizie. Moderator stawia następujące pytania:
1. Jak długo trwała Wojna Stuletnia?
* 116 lat
* 99 lat
* 100 lat
* 150 lat
Blondynka korzysta z możliwości nieudzielania odpowiedzi na jedno pytanie.
2. Z którego kraju pochodzi kapelusz typu "panama"?
* z Brazylii
* z Chile
* z Panamy
* z Ekwadoru
Blondynka prosi o pomoc publiczności.
3. W którym miesiącu Rosjanie obchodzą rocznicę Rewolucji Październikowej?
* w styczniu
* we wrześniu
* w październiku
* w listopadzie
Blondynka korzysta z jokera telefonicznego i dzwoni do innej blondynki.
4. Jak brzmi właściwe imię króla Georga IV?
* Albert
* Georg
* Manuel
* Jonas
Blondynka korzysta z jokera "pół na pół".
5. Od którego zwierzęcia pochodzi nazwa Wysp Kanaryjskich?
* od kanarka
* od kangura
* od szczura
* od psa
Blondynka odpada z gry.

P.S. Jeżeli uznałeś perypetie blondynki za zabawne, to tu masz właściwie odpowiedzi:
1. Wojna Stuletnia trwała 116 lat - od 1337 do 1453.
2. Kapelusz "panama" pochodzi z Ekwadoru.
3. Rocznicę Rewolucji Październikowej obchodzi się 7 listopada.
4. Właściwe imię króla Georga IV brzmi Albert - zmienił je w 1936.
5. Nazwa Wysp Kanaryjskich pochodzi z łaciny w której canis oznacza psa.



Razu pewnego misiek, szef lasu na cos sie wkurzyl i stwierdzil ze pozabija i pozjada zwierzaki. przygotowal nawet liste. Nastepnego dnia przychodzi do niego wiewiorka
- czesc misiek, podobno jestem na liscie zwierzakow do zjedzenia
- no
- daj mi jeden dzien na pozegnanie sie z rodzina
- ok
Wiewiorka pozegnala sie z rodzina, przyszla do miska ten ja zjadl. Kolejnego dnia przychodzi wilk
- czesc misiek, podobno jestem na liscie zwierzakow do zjedzenia
- no
- daj mi jeden dzien na zabawienie sie
- ok
Wilk sie zabawil, przyszesdl do miska, ten go zjadl. Dzien po przychodzi zajac
- czesc misiek, podobno jestem na liscie zwierzakow do zjedzenia
- no
- a mozesz mnie skreslic?
- nie ma sprawy


Andrzej Lepper i jego kierowca jeździli przez wiele dni po Polsce. Pewnej nocy przed limuzynę wyskoczyła im świnia. Nie przeżyła tego spotkania. Lepper widząc co się stało, kazał kierowcy iść wytłumaczyć wszystko rolnikowi i powiedzieć, że wszelkie straty zostaną zrekompensowane. Kierowca wrócił dopiero po godzinie z cygarem w zębach, butelką wina w ręce i w poszarpanym ubraniu.
- Mój Boże, co ci się stało? - pyta Lepper.
- No cóż, rolnik dał mi wino, jego żona obiad, a ich 19 letnia córka chwile szalonej niezapomnianej rozkoszy.
- Cóżeś ty im powiedział?
- Że jestem kierowcą Andrzeja Leppera i właśnie zabiłem świnię
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 22:22, 13 Paź 2005    Temat postu:

Pijany facet siedzi z kuplami w knajpie i przebijają sie kto ma brzydszą żonę. W końcu facet wstaje i mówi, ze tak brzydkiej żony jak on, to nikt nie ma... więc koledzy namawiają, żeby pokazał, że napewno nie jest taka zła... po długich namowach facet się zgodził i poszedł z nimi do domu, od progu woła:
-Wanda!
-Mam założyć worek na twarz?
-Nie chcę cie *** tylko pokazać


Pewien stary rzeźnik postanowił przekazać swój interes synowi. Jako że synek lekko przygłupi to postanowił mu wszystko wyjaśnić pokolei. Prowadzi go do zakładu i mówi:
- Patrz to jest taka maszyna, tu wkładasz barana a tam wychodzi parówka. Rozumiesz?
- Nie...
- No patrz tu wkładasz barana a tam wychodzi parówka. Rozumiesz?
- Nie..
- Nosz co tu do rozumienia- tu baran tu parówka. Rozumiesz?
- Nie... a tato, jest taka maszyna gdzie się wkłada parówkę i wychodzi baran?
- Tak, twoja stara!


Pani mówi do Jasia:
- Jutro przyjezdza do nas konferencja prasowa i masz nic nie mówić i nie palnąc żadnej głupoty. Na drugi dzien przyjeżdża konferencja. Jasio sie zgłasza, czeka 1, 2 godziny. W końcu konferencja poszła, a pani się pyta Jasia:
- Co chciałeś przez ten czas?
- Teraz? Teraz mnie pani pyta kiedy się już zesrałem?


Jedzie facet faceta wali w tyłek i stęka.
-och, ale ty jesteś fajny, taki ciasny uuu.
- to dlatego że jestem dopiero na pierwszym roku seminarium
-proszę księdza proboszcza.

Przychodzi facet do kiosku:
- Paczkę sportów poproszę.
Kioskarka podaje, facet czyta na paczce: "Palenie powoduje impotencję!", po czym rzuca paczkę na ladę i mówi:
- Da mi pani te z rakiem!

Czasy starożytne. Wzgórze z ukrzyżowanymi. Do jednego z rzymskich żołnierzy podchodzi drugi wraz z pięcioma nowymi skazańcami i mówi:
- Ave! Przybij piątkę...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SYLWESTER
Gość






PostWysłany: Wto 11:16, 08 Lis 2005    Temat postu:

Laboratorium chemiczne. Blondynka pyta sie brunetki:
- Co robisz?
- Ekstrahuje... - odpowiada brunetka.
- Naprawde!? Zrob mi ze dwa...

Dzien kobiet, a tu jeden z podwladnych przynosi swojemu
kierownikowi (mezczyznie) kwiaty, a na to kierownik zdumiony:
- Co pan, przeciez to dzien Kobiet.
- No wiem ale pomyslalem ze przyniose panu, bo z pana taka kurwa.

Syn rozwiazuje krzyzówke i przy jednym z hasel prosi ojca o
pomoc:
- Tato, szpara u kobiety na "P"?
- Poziomo czy pionowo?
- Poziomo...
- To bedzie "pysk".

Zona do meza:
- Kochanie powiedz mi cos slodkiego...
- Nie teraz, jestem zajety.
- Kochanie, no powiedz mi cos slodkiego...
- Naprawde, teraz nie mam czasu.
- Ale kochanie, chociaz jedno slówko...
- Miód do kurwy nedzy i odpierdol sie!

Maz wraca pózno do domu. Zona juz lezy w lózku, wiec maz szybko
sie rozbiera i przytula sie do niej. Zona:
- Nie zaczynaj dzisiaj. Boli mnie glowa.
- Zmówilyscie sie dzisiaj, czy co, do jasnej cholery!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kisielas
Natchniony
Natchniony



Dołączył: 30 Maj 2005
Posty: 530
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 20:35, 08 Lis 2005    Temat postu:

Romantyczna schadzka.. Flirt słowny się rozwija, coraz śmielsze gesty, sytuacja nabiera
kolorów... W powietrzu subtelna atmosfera radosnego podniecenia... Słychać dzwonek do drzwi.
Ona: To mój mąż! On Cię zabije! Skacz przez balkon!
On: Zwariowałaś?! To 8 piętro! Zginę!
Ona: No dalej, skacz już Ty tchórzu!
Facet chwyta ubranie i wyskakuje. Lecąc, modli się:
Panie Boże, jeśli tylko mnie ocalisz, to już nigdy nie zdradzę żony, będzie tylko dom-praca
praca-dom, żadnych ostrych przyjemności!
Facet patrzy w dół, zamyka oczy i... szczęśliwie spada w krzaki. Podnosi się z wyraźnym
ożywieniem, otrzepuje i mówi głośno:
Ale człowiek w stresie głupoty klepie!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Floyd [AkaDSM]
Gość






PostWysłany: Wto 21:12, 08 Lis 2005    Temat postu:

Romantyczna schadzka.. Flirt słowny się rozwija, coraz śmielsze gesty, sytuacja nabiera
kolorów... W powietrzu subtelna atmosfera radosnego podniecenia... Słychać dzwonek do drzwi.
Ona: To mój mąż! On Cię zabije! Skacz przez balkon!
On: Zwariowałaś?! To 8 piętro! Zginę!
Ona: No dalej, skacz już Ty tchórzu!
Facet chwyta ubranie i wyskakuje. Lecąc, modli się:
Panie Boże, jeśli tylko mnie ocalisz, to już nigdy nie zdradzę żony, będzie tylko dom-praca
praca-dom, żadnych ostrych przyjemności!
Facet patrzy w dół, zamyka oczy i... szczęśliwie spada w krzaki. Podnosi się, spogląda ze zdumieniem przed siebie i mówi głośno:
Chwileczkę...Przecież do kurwy nędzy to JA jestem jej mężem !
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 22:41, 08 Lis 2005    Temat postu:

Pewnemu rolnikowi żona robiła niesamowicie dobre kanapki, kiedy szedł robić na pole. Kanapki ze świeżego chlebka, ze świeżutkim serkiem, wędlinką, sałatką i innymi bajerami. Rolnik pewnego razu poszedł robić w pole, kanapki zostawił na kamieniu jak zawsze... Po kilku godzinach pracy, zmęczony podchodzi do kamienia skonsumować kanapki...a tu ich nie ma! Następnego dnia żona znowu zrobiła mu pyszne, jak zawsze, kanapeczki, rolnik poszedł robić w pole, aby po kilku godzinach pracy zauważyć, że znowu mu ktoś zawinął kanapeczki! Wkurwił się rolnik i postanowił, że następnego dnia będzie patrzył zaczajony za drzewem, jak kto mu podwędza kanapki! Jak pomyślał - tak zrobił. Zaczaił się i patrzy - a tu wielki orzeł nadlatuje i porywa jego drugie śniadanie! Rolnik biegnie za nim. Biegnie, patrzy, że orzeł leci do lasu - rolnik za nim! Orzeł siada miedzy drzewami, odpakowuje kanapki, wyciąga z nich zawartość, wyrzuca wędlinę, ser, sałatę i inne dodatki, bierze dwie kromki chleba, przykłada sobie do piersi i masując swoją klatkę piersiową woła głośno: "O kurwa! Jaki ja jestem pojebany!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SYLWESTER
Gość






PostWysłany: Śro 11:47, 09 Lis 2005    Temat postu:

Pewien człowiek zmarł i normalną koleją rzeczy stanął przed świętym
Piotrem. Ten mówi:
- Niestety, przyjacielu - Popełniłeś w życiu straszny grzech i nie
zostaniesz wpuszczony do nieba,
zanim za niego nie odpokutujesz.
Oszukiwałeś mianowicie na podatku dochodowym od osób fizycznych.
Twoja kara będzie polegała na tym, że wrócisz na Ziemię i spędzisz pięć lat
z obrzydliwą, otyłą i paskudną babą,
ze wszystkimi małżeńskimi obowiązkami włącznie. Jeśli ci się uda,
wejdziesz do nieba.
Człowiek uznał, że pięć lat to niewiele wobec perspektywy wieczności w
niebie, wrócił na Ziemię i żył z kaszalotem,
którego mu święty Piotr przeznaczył. Któregoś dnia, idąc z nią po ulicy,
zobaczył swego przyjaciela,
idącego z naprzeciwka w towarzystwie tak odrażającego babsztyla, że w
porównaniu z nią kobieta naszego
bohatera była niczym erotyczny sen nastolatka.
- Czołem, stary! Jak to się stało, że urzędujesz z taką paszczurą?!
- Hm, no wiesz, zmarło mi się niedawno i Święty Piotr powiedział mi, że
popełniłem straszliwy grzech,
oszukując na podatku dochodowym od osób fizycznych, przez co narżnąłem rząd
na grubą kasę,
i że muszę odpokutować, przeżywając pięć lat na Ziemi z tym mięchem, które
widzisz.
Panowie uścisnęli sobie dłonie w pełnym zrozumieniu i obiecali sobie
wspomagać się nawzajem w biedzie.
Kiedy już mieli się rozejść, zauważyli wspólnego znajomego, idącego ulicą w
towarzystwie kobiety pięknej jak marzenie,
o boskiej figurze, seksownej jak wszyscy diabli.
- Hej, stary! Rany bosskie, skądżeś ty, stary kawaler, dorwał taką lufę?
- Hm, szczerze mówiąc nie wiem. Pewnego razu obudziłem się, a ona leżała
koło mnie.
Od paru lat mam wszystko, o czym mogę marzyć: piękną kobietę, cudownie
prowadzony dom i obłędny, naprawdę bajeczny seks.
Nie wiem tylko, dlaczego zawsze, kiedy się skończymy kochać, ona odwraca
się do ściany i mruczy coś jak:
"jebany podatek dochodowy od osób fizycznych"



Wchodzi kościelny do kościoła na godzine przed sumą i widzi jakąś
kobiecine, która kleczy przed figurą i sie modli.
Przygotowawszy kościół do mszy, poszedł do zakrystii.
Po mszy pogasił świece i wychodzi, ale widzi tę samą babinę, jak dalej
się modli.
Podchodzi do niej i pyta:
- A co wy tu, starowinko, tak długo się modlicie?
- Zgrzeszyłam, bo ja strasznie klnę i ksiądz kazał mi odmówić
pięćdziesiąt zdrowasiek do Św. Piotra.
- Ale to jest Św. Antoni, babciu!
- No żesz kurwa mać!!! Czterdzieści siedem zdrowasiek psu w dupę i
poszło się jebać!!!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Daltoncp
Gość






PostWysłany: Sob 14:00, 12 Lis 2005    Temat postu: ABBOTT & COSTELLO BUY A COMPUTER...........

You have to be old enough to remember Abbott
and Costello, and too old to REALLY understand computers, to fully
appreciate this. For those of us who sometimes get flustered by our computers, please read on... for those who don't, you are too young anyway.
If Bud Abbott and Lou Costello were alive
today, their infamous sketch,
"WHO's ON FIRST?" might have turned out something
like this:

COSTELLO CALLS TO BUY A COMPUTER FROM ABBOTT

ABBOTT: Super Duper computer store. Can I help you?
COSTELLO: Thanks. I'm setting up an office in my den and I'm thinking about buying a computer.

ABBOTT: Mac?
COSTELLO: No, the name's Lou.

ABBOTT: Your computer?
COSTELLO: I don't own a computer. I want to buy one

ABBOTT: Mac?
COSTELLO: I told you, my name's Lou.

ABBOTT: What about Windows?
COSTELLO: Why? Will it get stuffy in here?

ABBOTT: Do you want a computer with Windows?
COSTELLO: I don't know. What will I see when I look at the windows?

ABBOTT: Wallpaper.
COSTELLO: Never mind the windows. I need a computer and software.

ABBOTT: Software for Windows?
COSTELLO: No. On the computer! I need something I can use to write
proposals, track expenses and run my business.
What do you have?

ABBOTT: Office.
COSTELLO: Yeah, for my office Can you recommend anything?

ABBOTT: I just did.
COSTELLO: You just did what?

ABBOTT: Recommend something.
COSTELLO: You recommended something?

ABBOTT: Yes.
COSTELLO: For my office?

ABBOTT: Yes.
COSTELLO: OK, what did you recommend for my office?

ABBOTT: Office.
COSTELLO: Yes, for my office!

ABBOTT: I recommend Office with Windows.
COSTELLO: I already have an office with windows! OK, let's just say I'm
sitting at my computer and I want to type a proposal. What do I need?

ABBOTT: Word.
COSTELLO: What word?

ABBOTT: Word in Office.
COSTELLO: The only word in office is office.

ABBOTT: The Word in Office for Windows.
COSTELLO: Which word in office for windows?

ABBOTT: The Word you get when you click the blue "W".
COSTELLO: I'm going to click your blue "w" if you don't start with some
straight answers. OK, forget that. Can I watch movies on the Internet?

ABBOTT: Yes, you want Real One.
COSTELLO: Maybe a real one, maybe a cartoon. What I watch is none of your business. Just tell me what I need!

ABBOTT: Real One.
COSTELLO: If it's a long movie, I also want to watch reels 2, 3 and 4. Can
I watch them?

ABBOTT: Of course.
COSTELLO: Great! With what?

ABBOTT: Real One.
COSTELLO: OK, I'm at my computer and I wan to watch a movie. What do I do?

ABBOTT: You click the blue "1".
COSTELLO: I click the blue one what?

ABBOTT: The blue "1".
COSTELLO: Is that different from the blue w?

ABBOTT: The blue "1" is Real One and the blue "W"
is Word.
COSTELLO: What word?

ABBOTT: The Word in Office for Windows.
COSTELLO: But there are three words in "office for windows"!

ABBOTT: No, just one But it's the most popular Word in the world.
COSTELLO: It is?

ABBOTT: Yes, but to be fair, there aren't many other Words left. It pretty
much wiped out all the other Words out there.
COSTELLO: And that word is real one?

ABBOTT: Real One has nothing to do with Word. Real One isn't even part of Office.
COSTELLO: STOP! Don't start that again. What about
financial bookkeeping? You have anything I can track my money with?

ABBOTT: Money.
COSTELLO: That's right. What do you have?

ABBOTT: Money.
COSTELLO: I need money to track my money?

ABBOTT: It comes bundled with your computer.
COSTELLO: What's bundled with my computer?

ABBOTT: Money
COSTELLO: Money comes with my computer?

ABBOTT: Yes. No extra charge.
COSTELLO: I get a bundle of money with my computer? How much?

ABBOTT: One copy.
COSTELLO: Isn't it illegal to copy money?

ABBOTT: Microsoft gave us a license to copy Money.
COSTELLO: They can give you a license to copy money?

ABBOTT: Why not? THEY OWN IT!
(A few days later)

ABBOTT: Super Duper computer store. Can I help you?
COSTELLO: How do I turn my computer off?

ABBOTT: Click on "START".......
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Floyd [AkaDSM]
Gość






PostWysłany: Sob 14:05, 12 Lis 2005    Temat postu:

siur Confused
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Daltoncp
Gość






PostWysłany: Sob 14:24, 12 Lis 2005    Temat postu:

Stewardesa dostala polecenia od kapitana,by w sposob dyplomatyczny i delikatny poinformowala pasazerow o tym, ze samolot ma awarie i za kilka chwil sie rozbije.Stewardesa wychodzi do pasazerow i pyta:
-Czy wszyscy maja paszporty?
Pasazerowie z entuzjazmem odpowiadaja:
- Taaak!
- W takim razie niech wszyscy je podniosa i zamachaja do mnie.
Pasazerowie podnosza paszporty w gore i radosnie machaja.
- A teraz wszyscy rolujemy paszporty nad glowa, rolujemy...ciasniutko,ciasniutko...
Pasa¿erowie entuzjastycznie zwijaja dokumenty, ciasniutko...
- A teraz niech wszyscy wsadza sobie je gleboko w dupe, zeby zwloki dalo sie latwo zidentyfikowac.....
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Krzycho
Gość






PostWysłany: Pon 9:57, 14 Lis 2005    Temat postu:

Pani dała w szkole dzieciom po złotówce, by ją jakoś owocnie zainwestowali.
Na drugi dzień przepytuje dzieci.
Asia mówi:
Kupiłam słodką bułeczkę, zjadłam ją a drobinki dałam kurce, by nam znosiła jajka."
"Bardzo ładnie" - powiedziała pani.
Zgłosił się Pawełek:
"A ja kupiłem brzoskwinię, zjadłem ją a pestkę zasadziłem, by z niej wyrosło drzewko."
Pani była zachwycona:
"Świetnie!"
Ostatni się zgłosił Jaś:
"Ja kupiłem kaszankę."
Pani się zaciekawiła:
"A jak zaowocowała twoja inwestycja?"
"Najpierw się nią seksualnie zaspokoiła moja siostra, potem ją zjedliśmy i patyczkami podłubaliśmy w zębach. Wieczorem tata użył flaka jako prezerwatywę, rano do niego wszyscy nasraliśmy i mama poszła kaszankę oddać do sklepu jako zepsutą... A tu jest pani złotówka."
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 14:50, 18 Lis 2005    Temat postu:

ehehehehehehehehehehe,padłem,ale rotfl!!! Ten po angielsku też niezły Very Happy heheheheh
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 12:43, 21 Gru 2005    Temat postu:

Wraca facet do domu i od progu krzyczy:
- Jessss wygralem w lotto, jest udalo sie SZEŚĆ, SZOSTKAAA!
wydziera sie zadowolony z siebie.
Patrzy, a tu zona siedzi smutna i placze.
-Co sie stalo - pyta.
Na to żona: - Mama mi dzis umarla.
Facet wrzeszczy: - Kuuuuuuuuuuuuuuuurwwwwwwwa
WIELKA KUMULACJA


cennik u mechanika Very Happy

[link widoczny dla zalogowanych]


dla tych co mają ciężką noge na gazie Very Happy

[link widoczny dla zalogowanych]

"Dzień z życia Polaka...

... Wstaje rano, wlaczam moje japonskie radio, zakladam amerykanskie spodnie, wietnamski podkoszulek oraz chinskie tenisowki, po czym z holenderskiej lodowki wyciagam niemieckie piwo. Siadam przed koreanskim komputerem i w amerykanskim banku zlecam internetowe zakupy w Anglii, po czym wsiadam do czeskiego samochodu i jade do
francuskiego hipermarketu na zakupy.Po uzupelnieniu zarcia w hiszpanskie owoce, belgijski ser i greckie wino wracam do domu, siadam sobie na wloskiej kanapie i szukam pracy w polskiej gazecie. Znowu nic...
Zastanawiam sie, dlaczego w Polsce nie ma pracy..."

-------------------------------------------------------------------------------------

Rozmawiają dwaj bracia:
- Słuchaj, mam straszny problem, uszkodziłem sobie tak poważnie interes, że nie możemy mieć dziecka z moją żoną. Mógłbyś... wiesz... przespać się z nią?
- Co ty gadasz, jestem twoim bratem, nie mogę robić takich rzeczy.
- Eh dobra, to może skoczymy na flaszkę?
- Dobra.
Kupili flaszkę, wypili, pośmiali się, a starszy brat znów swoje:
- No to może byś poszedł do niej?
-Nie ma siły, jeszcze jestem trzeźwy.
Poszli, więc po jeszcze jedną. Po wypiciu:
- Dobra to idź do niej.
- Ale stary, ja nawet nie wiem, co miałbym jej powiedzieć.
- Ona wszystko wie, myśmy dogadali wszystko i ona tego chce.
- Ale może byśmy jeszcze jedną butelkę trzasnęli?
- No dobra, ostatnią.
Wypili, młodszy brat poszedł, po niecałych 30 minutach wychodzi.
- No i co załatwiłeś sprawę?
- Stary w moim stanie? Po trzech flaszkach nie mogłem się z nią kochać, tylko laskę mi zrobiła...

-------------------------------------------------------------------------------------

Dwóch facetów. Wieloletni przyjaciele od dzieciństwa. Jednak jeden z nich niestety jest częściowo sparaliżowany, potrzebuje trochę pomocy w codziennym życiu. Pewnego dnia siedzą u niego na werandzie, sparaliżowany mówi:
- Wiesz, co, mam pytanie - czy naprawdę jesteś moim przyjacielem?
- No jasne stary, znamy się od dziecka, wiesz, ze zrobiłbym dla ciebie
wszystko!
- Wiem, mój przyjacielu, wiem. Miałbym wiec do ciebie małą prośbę czy
przyniósłbyś mi z piętra skarpetki? Robi się trochę chłodno, a jak
wiesz, janie jestem w stanie tego zrobić.
- Stary, w ogóle nie ma o czym mówić. Skoczyłbym dla ciebie w ogień.
- Dziękuje ci mój przyjacielu.
Facet idzie na piętro, otwiera drzwi do pokoju, wchodzi i staje oniemiały. Przed oczami rozpościera mu się cudowny widok - dwie córki jego przyjaciela, młode, piękne jak marzenie, ubrane jedynie w bieliznę. Facet nie może oderwać wzroku, targają nim wyrzuty sumienia - w końcu to
córki jego najlepszego przyjaciela, jednak w końcu poddaje się instynktom i mówi:
- Wasz ojciec przysłał mnie, żebym się z wami przespał.
- Niemożliwe! - mówi jedna.
- Nieprawdopodobne! - mówi druga.
- No cóż, jeśli mi nie wierzycie, zaraz wam udowodnię.
Facet podchodzi do okna, otwiera je i krzyczy...
- Obie?
- Tak, tak, obie! Dzięki, stary!

-------------------------------------------------------------------------------------

Przed bitwa pod Grunwaldem spotykaja sie obie armie. Zadowoleni z tego,
ze sie wzajemnie odnalezli urzadzaja imprezke. W krzyzackim obozie
wszyscy urznieci w trupa, klina klinem popychaja, sytuacja trwa kilka dni.
Pewnego poranka budzi sie Wielki Mistrz Ulryk von Jungingen i odbierajac
podawana mu flaszke, pyta slugi:
- Co to my dzisiaj mamy?
- Dzisiaj ma byc bitwa, Wielki Mistrzu...
- O kurna... - powiedzial skacowany Mistrz przecierajac twarz.
Gdy juz po paru glebszych Mistrz zaczal kontaktowac, doszedl do wniosku,
ze zamiast wymordowywac sie wzajemnie mozna by wystawic do walki po
jednym rycerzu z obu stron i wygra ta strona, której rycerz zwyciezy.
Nie bedzie musialo tylu ginac. Jak pomyslal - tak zrobil.
Wyslali wiec kolesia z dwoma mieczami (czy dwóch gosci z jednym
mieczem?) z poselstwem do Polaków. A tam... balanga na calego! Trzeba
znalezc Jagielle! Po pewnym czasie odnalezli go w koncu najebanego w
stogu siana. Przystal na wszystko co mu powiedzieli...
Teraz trzeba wybrac odwaznego do walki. Krzyzacy nie mieli z tym
wiekszego problemu - wybrali oczywiscie Zygfryda de Loewe -
najmezniejszego z meznych. Byl to rycerz z drewna nie strugany. 3,80
wzrostu, 2,40 w barach. Teraz trzeba znalezc dla niego konia. Niestety,
jakiego by nie przyprowadzili, to albo sie zalamywal albo Zygfryd
kolanami o ziemie szorowal... Sytuacja beznadziejna. Na szczescie Wielki
Mistrz mial znajomosci u Hannibala.
-Masz tu ode mnie tego sloniokonia - na pewno bedzie dobry.
Rzeczywiscie, teraz to Zygfryd nawet stopami ziemi nie dotykal. Kolejny
problem to miecz: szukaja i szukaja, ale zaden nie jest dobry.
Najwiekszy miecz jaki znalezli w calych Prusach to Zygfryd w trzech
palcach trzymal! To przeciez bez sensu! Poszli wiec do kowala, aby wykul
odpowiednie oreze. Kowal wykul najpotezniejszy miecz jaki istnial -
siedmiometrowy! Zygfryd zwazyl go w reku, jak machnal, to za jednym
zamachem scial 14 debów! No, tym to moge walczyc!
Pozostala jeszcze zbroja. Jakiej by nie znalezli to albo za mala, albo
jakas taka lekka... Ostatecznie stary znajomy kowal wykul odpowiednia
zbroje dla Zygfryda. Zajebista plytówka - pasowala jak ulal, zdobiona
zlotem i nader wszystko wytrzymala. Zygfryd byl gotowy do walki.
Tymczasem w obozie Polaków ten sam problem. Jagiello szuka ochotnika,
ale nikt sie nie zglasza. Król postanawia wziac ich sposobem - polewa
dodatkowa porcje miodu (wiele razy). Niestety, nawet totalnie najebani
nie chca walczyc. Jagiello poszedl do starego druha - Zawiszy Czarnego.
Niestety, ten nie byl skory do opuszczania domu.
- Ubrudze sie tylko, jeszcze moze mi sie cos stac... Daj mi spokój!
Kolejny byl Macko z Bogdanca - ale ten równiez nie byl chetny.
- Tu Jagienka na mnie czeka, a ja sie bede gdzies po jakis polach bitwy
chedozyl? Nie ma mowy!
Nastepny Jurand - ale ten ma oczy wylupane! BEZNADZIEJA! Zalamany Król
wzial sznur i poszedl do lasu sie powiesic. Idzie i nagle widzi: jakis
kurdupel - metr dwadziescia - konus taki, ubrany w marna skórzana
kurteczke, z zardzewiala szabelka u pasa, opiera sie o drzewo i napruty
jak worek... spawa. U Króla pojawila sie iskierka nadziei, takie male
swiatelko w tunelu. Podchodzi i pyta, czy ten sie zgodzi na walke.
- No pewnie! - odpowiedzial napierdolony totalnie glos. Nie byl w stanie
powiedziec nic wiecej.
Teraz trzeba go wyposazyc. I tu problem. Jakiego konia by nie znalezli,
to dla malego Polaczka olbrzym. Nie utrzymalby go nawet. Olali sprawe.
Teraz miecz. Niestety, nawet najmniejszego nie byl w stanie uniesc.
Wyluzowali. Jeszcze zbroja. Ale jakiej by nie przyniesli, to dla naszego
bohatera jak dom wielka - popijawy by mógl w srodku urzadzac. Dali se
siana. Zostawili mu tylko to co mial - cienka skóre i przerdzewiala
szabelke. Na koniec poprosili tylko o jedno:
- Po wszystkim mozesz robic co chcesz, ale w dzien bitwy, na Boga,
przyjdz trzezwy!
Slonce wzeszlo, obie armie stoja naprzeciwko siebie. Z szeregu
krzyzackiego wylania sie wspanialy rycerz. Ale gdzie Polak???... Szukaja
go i szukaja. W koncu znalezli - oczywiscie nawalony jak dzwonek.
Mimo to tanio skóry nie sprzedamy. Cuca go i wypychaja.
Na ugietych nogach, zataczajac sie wychodzi na pole bitwy. Naprzeciw
niemu wielki Zygfryd de Loewe w blyszczacej zlotem zbroi, z wielgachnym
mieczem, na poteznym sloniokoniu. Spina wierzchowca i rusza do ataku.
Pedzi z ogromna predkoscia, ziemia drzy pod kopytami sloniokonia, drugie
slonce blyszczy na zlotej piersi Zygfryda (wielki miecz zaslania to
pierwsze).
Jagiello wytrzezwial natychmiast i pojal co zrobil. "Ja pierdole!
Przeciez on zaraz zmiazdzy naszego i wpadnie w nas - rozniesie nas w
puch. Jestesmy juz martwi!" - pomyslal zaslaniajac twarz.
- W NOGI, kurwaa, W NOGI!!! - krzyczy Król i wszyscy rura gdzie popadnie.
Zygfryd de Loewe na swym sloniokoniu wpada na kurdupla Polaka - huk,
trzask, uniósl sie tylko kurz i dym...
Wielki Mistrz podjezdza na miejsce potyczki, aby pogratulowac swojemu
zwyciestwa. Kurz opada, a tu straszny widok: sloniokon lezy z obcietymi
nogami, parenascie metrów dalej Zygfryd (cale piszczele ma pokrwawione),
a Polak, tak schlany, ze ledwo stoi na nogach mowi:
- Gdyby król nie kazał "W NOGI", to bym cie kurwaa zajebal..."

-------------------------------------------------------------------------------------

- O żesz kurna jego w dupę zapierdolona mać - powiedział stary marynarz, po czym zaklął szpetnie
-------------------------------------------------------------------------------------

Spotyka Edyp Syzyfa:
Edyp: Yo Rolling Stones!!
Syzyf: Yo Motherfucker!!
--------------------
Do policjanta podchodzi mała dziewczynka i podaje mu pałkę:
- Przepraszam, to pana pałka?
- Nie moja. Policjant łapie się za bok - ja swoja zgubiłem.

---------------------
Idzie podekscytowany zajączek przez las, spotyka niedźwiedzia i mówi:
- Słuchaj niedźwiedź normalnie nie uwierzysz, ruchałem lwice!
- Co ty pieprzysz zajączku to niemożliwe.
- No, ale uwierz mi!
Za krzakami siedział lew, wszystko usłyszał, wyskoczył zza krzaków i goni zajączka. Zajączek przebiegł pod pniem a lwu się łeb zablokował. Zajączek podchodzi do niego od tyłu, rozpina rozporek i mówi:
- Nie, w to już kurna nikt nie uwierzy!
----------------------------------------
Lekarz bada pacjenta i na koniec mówi mu:
- Mam dla pana dwie wiadomości - jedną dobrą, drugą złą. Którą pan chce usłyszeć jako pierwszą?
- Tę złą najpierw poproszę.
- Jest pan chory na Alzheimera.
- Boże! To jaka wiadomośc może być tą dobrą w takiej sytuacji?
- Jutro pan o tym zapomni!
------------------------------------------------------------------------------------
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
CyberScorp
Gość






PostWysłany: Śro 18:37, 21 Gru 2005    Temat postu:

To ja mam coś z życia wzięte Smile

Wczoraj dzwoni do mnie jakaś babka z Kołobrzegu i zacyna mnie ochrzaniać. Po 15 minutach wkońcu cisza... a ja jej mówie, że to pomyłka bo to nie jest bank Very Happy

Albo później zadzwonił facet pytać sie czy dostałem fakturę za wykonanie elewacji w Białymstoku?! Potem coś mi próbował tłumaczyć że domaga sie szybkiego uregulowania należności. Jednak jak sie dowiedział gdzie sie dodzwonił nastała cisza Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
imax
Gość






PostWysłany: Śro 22:01, 21 Gru 2005    Temat postu:

hehe, CyberScorp do mnie przez pare lat dzwonili myśląc że prowadze przychodnie lekarską trwało nim zrozumieli że nie;)
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dark Side of the MooN Strona Główna -> Hydepark Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 170, 171, 172  Następny
Strona 4 z 172

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin